łazienkowa anegdotka.
Zrobiłam projekt łazienki w salonie KOŁA na ul. Wołoskiej. Zaproponowali mi brodzik Pacyfik 80/120, sedes stojący EGO i szafkę Varius.
Tyle rzeczy w małej wąskiej, a długiej łazience!
Mąż ustawił stelaż i sedes przy ścianie, wchodzi na to hydraulik (oni wszystko wiedzą naj naj) i zaczyna wydziwiać, że łazienka mała, że tu jest tylko projekt na pralkę i sedes, a tyle osprzętu chcemy wcisnąć. Sedes kolos, brzydki, za duży i nie będzie miejsca do przejścia. Mąż do mnie dzwoni do pracy, że trzeba kupić nową miskę bo ta jest zła i w ogóle. Myślę jak w Kole mi taka zaprojektowali to chyba uwzględnili wymiary.
Przyjechałam do domu, patrzę na wizualizację łazienki i mowie, że wszystko jest ok. stelaż do wmurowania w ścianę, wmuruje się tyle ile się da, a miska EGO jest piękna ma dobre wymiary, a że beczułkowato wygląda, cóż kwestia gustu. Stwierdziłam że jeszcze niejednym klientą będzie polecał takie rozwiązanie.
Hydraulik pocmokał, pocmokał i poszedł. ( nieprzyznał się, że niewiedział jaki to geberit) Teraz gdy łazienka jest już gotowa, a miejsca jest tyle że piruety można robić. Hydraulik milczy.:)
Tak to nie poddałam się by hydraulik zmienił mi „dizain”
Jeszcze tylko lustro, myśle o lustrze w srebnej ramie,prostej lub ozdobnej, a po prawo na pomalowanej ścianie będą zdjęcia dzieci na plaży:)